Aktualności
24.04.2024r - MALARSKIE INTERWENCJE ALEKSANDRY PRUSINOWSKIEJ
Nieczęsto artystyczne działania jednego twórcy na wielu polach dają tak spektakularne efekty, jak dzieje się w przypadku Aleksandry Prusinowskiej. Za ten stan rzeczy odpowiadają nie tylko talent i pracowitość artystki, ale również prawdziwa radość tworzenia, niewyczerpywalna kreatywność i ciągła chęć eksperymentowania.
Nie sposób przypisać Prusinowskiej wiodącej dyscypliny sztuki, w której realizuje się ona najpełniej. Najczęściej wielkoformatowe i pełne kolorów linoryty konkurują z jej wirtuozerskim malarstwem, w którym nie ogranicza jej ani ręka, ani wyobraźnia. W swoich złożonych kompozycjach dobiera kolory w taki sposób, aby osiągnąć niepowtarzalne efekty wizualne i wrażeniowe. Tym samym jej styl jest praktycznie nie do podrobienia. Jak dołączymy do tego ceramikę, za sprawą której motywy znane z malarstwa czy grafiki „ożywają” w przestrzeni, wiemy, że mamy do czynienia z artystką interdyscyplinarną.
Prezentowana wystawa wysuwa chwilowo jej malarstwo na prowadzenie, gdyż na ekspozycji prezentowanych jest tylko kilka nowych linorytów, z których artystka słynie. Prusinowska nie daje się też zaszufladkować w dwudziestowiecznym podziale na abstrakcje i figurację – jej twórczość jest „ponad”. Ostatnio płótno czy papier to dla niej za mało. Sięgnęła więc po żywicę i użyła w dwojakim charakterze – niejako w roli podobrazia i zarazem werniksu, tworząc swojego rodzaju malarską „kanapkę”, z efektami op-artowymi w roli deseru.
Zresztą zadziwienie odbiorcy to pewnego rodzaju znak rozpoznawczy Prusinowskiej. W jej twórczości nic nie jest oczywiste, nic nie jest znaczeniowo skończone, artystka nie ogranicza siebie ani odbiorcy, a to wszystko dzieje się w bardzo efektowny sposób. Repertuar inspiracji i skojarzeń zdaje się nie mieć końca: od historii sztuki, fotografię, lifestyle, social media. Dlatego wśród miłośników jej sztuki są zarówno wyrobieni kolekcjonerzy, jak i osoby poszukujący „jedynie” przyjemności z obcowania z dziełem sztuki – a to przecież często niewypowiedziane marzenie wielu artystów.
Mistrzowskie łączenie abstrakcji z figuracją, hiperrealizmu z malarskim gestem, mocnego kontrastującego koloru z subtelnym światłocieniem wymaga nie tylko odwagi, ale i umiejętności w przekazaniu widzowi swoich stories. Interwencje, a inaczej reakcje, refleksje, komentarze – często zaskakujące – to w artystycznym języku Prusinowskiej zaproszenia do jej własnych mikroświatów, w których chce się zostać na dłużej.
Aleksandra Prusinowska urodziła się w 1986 roku w Gdyni. Jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. W 2018 roku obroniła tytuł doktora, a obecnie jest adiunktem w pracowni linorytu prof. Janusza Akermanna gdańskiej ASP. Uprawia malarstwo, grafikę artystyczną, ceramikę. W swoich pracach lubi sięgać po wzorce z popkultury, nawiązując do filmów, reklam, zdjęć prasowych, a także komiksów. Wielkokrotna stypendystka m.in. Ministra Kultury i Dziedzictwa, Marszałka Województwa Pomorskiego, Miasta Gdyni. Laureatka licznych nagród i wyróżnień. Dotychczas jej twórczość była prezentowana na kilkunastu wystawach indywidualnych i blisko sto zbiorowych. Efekty jest twórczości znajdują się w kolekcjach instytucjonalnych w Polsce, jak i prywatnych w kraju i za granicą.
Wystawę „Malarskie interwencje Aleksandry Prusinowskiej” można oglądać w Galerii i Domu Aukcyjnym ToTuart w Warszawie (Centrum Praskie Koneser, Plac Konesera 10A) od 25 kwietnia do 18 maja 2024, od poniedziałku do soboty w godzinach 11:00-19:00. Wernisaż wystawy odbędzie się w środę, 24 marca o godz. 19:00.
Kurator wystawy: Dominik Zieliński
09.12.2023r - 27. Międzynarodowego Wschodniego Salonu Sztuki 2023
Wschodni Salon Sztuki powstał w 1993 roku z inicjatywy artystów zrzeszonych w Okręgu Lubelskim Związku Polskich Artystów Plastyków i jest cyklicznym interdyscyplinarnym przeglądem twórczości plastycznej twórców z Polski i z zagranicy. Poprzednie Konkursy, których ideą było m.in. skonfrontowanie dokonań artystów reprezentujących różne dziedziny sztuki cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem uczestników.
07.11.2023r - GRAFIKA 15+1
07.10.2023r - Historie wielowątkowe z neonem
WERNISAŻ: 7 października 2023 (sobota), godzina 19:00
WYSTAWA CZYNNA: w każdy weekend od 8 do 31 października 2023, w godzinach 10:00-15:00 (w pozostałe dni po wcześniejszym umówieniu – napisz do nas!)
________________________________________
https://www.facebook.com/events/24542332915358120/
“Historie wielowątkowe i neon” to zbiór prac wykonanych przez Aleksandrę Prusinowską na przełomie ostatnich dwóch lat różnymi technikami artystycznymi. Są wśród nich zarówno formy dwuwymiarowe (malarstwo oraz grafika artystyczna), jak i te przestrzenne. Wiele z nich zostało wzbogaconych o akcenty wykonane żywicą epoksydową.
„Tworząc obrazy olejne, które obejrzeć można na wystawie w tuBazie, starałam się zderzyć ze sobą dwa światy: połączyć klasyczne malarstwo z formami kojarzonymi przede wszystkim z twórczością cyfrową, na przykład świecącymi, neonowymi mazami. Równolegle postawiłam na eksperymenty z żywicą epoksydową, która okazała się zarówno technicznie, jak i finansowo wymagająca. Wyobraźcie sobie: 60 litrów niezwykłej przygody i porażek, w tym destrukcji mieszkania. Poszukując nowych form przekazu, stworzyłam również małe formy z ceramiki oraz najnowsze linoryty w neonowych kolorach. Wszystkie prace powstały w ciągu ostatnich burzliwych dwóch lat”
– Aleksandra Prusinowska
21.09.2023r - Gdańsk przez pryzmat dźwięków
Wystawa potrwa do 12.10.2023
Miejsce: Filharmonia Bałtycka
ul. Ołowianka 1, Gdańsk
Bartosz Armusiewicz, Beata Babińska-Harmuszkiewicz, Wilga Badowska, Joanna Budzyńska, Kinga Gełdon-Czech, Agnieszka Gewartowska, Dominika Hofman, Małgorzata Kornecka-Drąg, Natalia Kozieł-Kalliomäki, Tomasz Kucharski, Małgorzata Limon-Wyrzykowska, Iwona Murawska, Agata Nowosielska, Agnieszka Olędzka, Aleksandra Prusinowska, Agata Smólska, Tetiana Stratieva, Katarzyna Swinarska, Joanna Śmielowska-Jaremin, Waldemar Wesołowski, Lech J. Zdrojewski, Małgorzata Zembko, Joanna Ziółkowska
Słysząc szelest liści wytężamy słuch, by doszedł do nas szept wiatru pośród szumu przybliżających się do brzegu fal. Z oddali słuchać stukot kół odbijających się o tory kolejowe i warkot silników nakładających się na siebie pojazdów i maszyn. Wchodząc w tłum ludzi pędzących w dół schodami peronu kolejowego, wchodzimy w zgiełk słów i kroków. Miasto jest jak orkiestra, a przechodzień staje się słuchaczem, który przepuszcza przez siebie te dźwięki. Żeby zobaczyć dźwięki, trzeba usłyszeć kolory. Ta wystawa jest niepowtarzalną okazją, żeby tego doświadczyć.
Ale czy można zobaczyć dźwięki? Mistycy i szamani od wieków znajdują odpowiedź na to odpowiedź w substancjach uznawanych za magiczne. Indianie Wielkiej Równiny Prerii stosowali meskalinę, której przypisywano wiele nadprzyrodzonych i uzdrawiających właściwości. Dzięki niej mogli doświadczyć tajemniczych stanów m.in. zjawiska synestezji.
Synestezja, co z greckiego oznacza „równolegle postrzeganie”, jest nie tylko dostępna amatorom substancji psychoaktywnych. Doświadczało jej i doświadcza wielu twórców: malarzy, kompozytorów czy pisarzy. Vladimir Nabokov, uznany za synestetyka pisał w „Pamięci, przemów”: „Długie „a” w angielskim alfabecie ma dla mnie postać zwietrzałego drewna, natomiast francuskie „a” przywołuje wypolerowany heban”.
Wśród twórców, którzy doświadczali odbioru wielozmysłowego nie sposób pominąć malarza Wassilya Kandinskyiego. Kandinsky zafascynowany jedną z oper Ryszarda Wagnera „Lehengrin”, postanowił odtworzyć wrażenia dźwiękowe za pomocą koloru i jego nasycenia. Tak powstał słynny cykl kompozycji malarza, które stały się efektem jego doświadczeń synestetycznych.
Synestezji doświadczał również malarz Paul Klee czy kompozytor Franciszek Liszt. Dziś wiemy, że fenomen neurologiczny, jakim jest synestezja, dostępny jest dla około 4 proc. populacji, a jedne z badań potwierdzają, że synestetycy przejawiają większą aktywność w łączeniu rejonów mózgu przetwarzających kolory z innymi rejonami.
Synestezja jest zatem domeną osób odbierających otoczenie ze znacznie większą niż przeciętna wrażliwością i to właśnie wrażliwość otwiera przed wieloma spośród twórców drogę do znalezienie się w gronie tych, którzy widzą i słyszą więcej, mocniej i dosadniej.
Wystawa „Gdańsk przez pryzmat dźwięków” prezentowana w Gdańskiej Filharmonii Bałtyckiej to w pewnym sensie zbiór takich synestetycznych doświadczeń.
Wizualne doświadczenie dźwięków miasta odnosi się tu do kilku obszarów, które można podzielić na: naturę - morze i las, miasto, przestrzenie intymne oraz bezpośrednie odwołania do gdańskich tradycji muzycznych. Te obszary niejednokrotnie się przenikają, jak np. pejzaż morski z industrialnym krajobrazem stoczni w pracy Małgorzaty Korneckiej- Drąg.
W zebranych tu pracach wiele jest barw odnoszących się do żywiołów: chłodne barwy wody w pejzażach Wilgi Badowskiej czy Iwony Murawskiej, dopełnione przez ogniste barwy słońca w abstrakcyjnych pejzażach morskich Beaty Babińskiej czy poprzez bezpośrednie odwołanie do żywiołów w portretach Małgorzaty Limon. Podobnie jak u Kandinskyiego kolory żywiołów stanowią tu odwołania do dźwięków, które artyści przywołują za sprawą obrazów.
Uchwycony ruch przybrzeżnej fali w przedstawieniu Tetiany Stratievy automatycznie przywodzi na myśl przybliżający i oddalający się szum przypływu i odpływu. Uwagę przykuwa praca „Ociekająca syrenka” Katarzyny Swinarskiej, która wyróżnia się na tle marynistycznych inspiracji, dotykając tematyką feministycznych obszarów.
Morski pejzaż, który wpisuje się mocno w tradycję malarską naszego regionu, m.in. za sprawą twórczości Mariana Mokwy, znalazł ciekawą odsłonę w realizacji Tomasza Kucharskiego „Statek”. Tradycyjne spojrzenie zostaje zastąpione przez wizualizację wody i statku za pomocą kartek papieru i sztuki origami. Wnosi to również odmienną jakość w dźwiękowym aspekcie tej wystawy - wyobrażony szum fal zastępuje tu szelest papieru.
Wyjątkowe jest również nieco nostalgiczne przedstawienie lasu Joanny Śmielowskiej- Jaremin, w obrazie „Wspomnienie”, w którym portret z rodzinnego albumu staje się integralną częścią pejzażu - leśnej polany.
To, co znamienne, doświadczenie dźwięków natury w zebranych przedstawieniach zdaje się być kojące, wyciszające, w przeciwieństwie do zgiełku, który kojarzony jest z miastem, – obraz „Cały ten zgiełk” Agaty Nowosielskiej czy przedstawienie Bartosza Armusiewicza, w którym fale dźwiękowe wtapiają się w ciało przedstawionej postaci. W tej grupie znajduje się też praca „Crowded” Natalii Kozieł Kaliomaki, w której zagęszczenie miejskich dźwięków jest przedstawione za pomocą czarnych plam. Dzięki miasta w tych spojrzeniach wywołują nadmiar bodźców.
Ucieczką przed tym zgiełkiem, obok natury zdają się być przestrzenie intymne, wnętrza domów. One też mają swoją muzykę.
Ostatnia grupa prac stanowi bezpośrednie odniesienie do muzyki (Waldemar Wesołowski, Lech Zdrojewski). W końcu Gdańsk ma liczne tradycje muzyczne: od carillonów po festiwale jazzowe, które odbywają się tu od lat 70. ubiegłego wieku.
Każda praca przedstawiona na wystawie to wyjątkowy zapis emocji, powstałych z inspiracji dźwiękami Gdańska, które mogą zostać odtworzone tylko w wyobraźni odbiorcy.
Michalina Domoń